Niewiele więcej zdążył powiedzieć, bo nagle straszny rumor i tupot, ze schodów wyłoniła się - ze śpiewem i okrzykami - mocna grupa pod flagami Solidarności i klubu sportowego "Lechia", które w sensie emocjonalnym stanowią na Wybrzeżu jedność. Ktoś wrzasnął: "Wygralim jeden - zero!"- i przez dłuższą chwilę rokowania z dyrekcją stały się mniej ważne, utonęły w tumulcie. Było to tylko słabe echo wydarzeń, jakie przed godziną rozgrywały się na stadionie"[18].
Zakończenie majowego protestu
Strajk w Stoczni Gdańskiej zakończył się 10 maja 1988 r. Komitet Strajkowy po spotkaniu z doradcami i bp. Tadeuszem Gocłowskim podjął decyzję o zakończeniu strajku bez jakichkolwiek połowicznych porozumień[19]. Niestety w maju 1988 r. nie doszło do powtórki sierpnia 1980 r. Chociaż skala wystąpień strajkowych była największa od sześciu lat, to i tak nie była porównywalna z tą, jaka przeszła przez Polskę pamiętnego lata roku 1980. Ważne jest jednak to, iż z ust strajkujących padło hasło legalizacji NSZZ "Solidarność"[20].
Zgaszenie solidarnościowych strajków w maju 1988 r., mimo minorowych nastrojów wśród młodych uczestniczących w proteście i poczucia przegranej, nie pozbawiło ich przekonania, że wspólny wysiłek może doprowadzić do zmiany sytuacji politycznej i społeczno - gospodarczej w Polsce. Regionalne pismo gdańskiej "Solidarności" tak podsumowywało majowy protest: "Generalnie strajk w Stoczni Gdańskiej w skali kraju nie był porażką, ale w skali strajkującego zakładu był bezsprzecznie sukcesem. Stocznia jest dzięki niemu znów najważniejszym punktem w kraju. (.) Dzięki strajkowi obalono dwa mity. Pierwszy, że "Solidarność' nie istnieje, głoszony przez władze, a przyjmowany przez niektóre grupy opozycyjne /RMP, "Res Publica"/ Drugi mit, że jeżeli stanie stocznia to stanie cały kraj. Strajki majowe miały zupełnie inną dynamikę: od razu stanęły największe zakłady i pojawiły się postulaty polityczne. Na taki przebieg wypadków wpływ miała przewaga ludzi młodych wśród strajkujących. Wyrosło nowe pokolenie działaczy "S", dla których związek, który znają przeważnie z opowiadań i mglistych doświadczeń stał się jedyna gwarancją poprawy ich sytuacji ekonomicznej i jedynym antidotum na mający miejsce w Polsce kryzys społeczno - ekonomiczny. Ludzie ci, nie mają w zasadzie nic do stracenia. Dla nich hasło strajkowe, "nie ma wolności bez Solidarności" znaczy tyle co "nie ma przyszłości bez "Solidarności"[21].
W artykule podsumowującym okres majowych strajków, jaki ukazał się na łamach "Monitu", jeden z członków Federacji, uczestnik stoczniowego protestu stwierdza, że najistotniejszym dorobkiem kwietniowych i majowych wydarzeń było wejście nowego młodego pokolenia do polskiej mozaiki politycznej. Mówił też, że "konfrontacja ta nie dała zwycięzcy, bo i dać nie mogła. Ale jeszcze raz wlała w nas nadzieję, że może już w bliskiej przyszłości uda się zmienić koszmarną rzeczywistość Polski"[22]. Okazało się, że wydarzenia decydujące o zmianach w Polsce nastąpiły już w lecie 1988 r.
Osiem lat po Sierpniu'80
Od połowy sierpnia do początków września 1988 r. przez Polskę przeszła kolejna fala strajkowa. Podobnie jak w maju, walka w imię przywrócenia NSZZ "Solidarność" podjęta była w znacznej mierze przez młodych robotników, a strajki ponownie wspierały rzesze młodych związanych z organizacjami niezależnymi.
Pierwsza stanęła 15 sierpnia kopalnia "Manifest Lipcowy", zastrajkowało też 14 innych kopalń. W Jastrzębiu powołano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Pracę przerwał również port w Szczecinie. W dniu 20 sierpnia stanął Port Północny, a od 22 sierpnia strajkowała już Stocznia Gdańska. Na czele Komitetu Strajkowego stanął tutaj Jacek Merkel. W tym samym dniu rozpoczął się też strajk w Porcie Gdańskim, w którym nie powiodło się zorganizowanie akcji protestacyjnej w maju[23]. W następnych dniach dołączyły się stocznie: Remontowa, Wisła i Radunia. Głównym postulatem strajkujących stała się legalizacja NSZZ "Solidarność". Milicja niemal od razu zablokowała dojazd do protestujących zakładów pracy. Regionalna Komisja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność" wezwała zaś do rozpoczęcia strajku w całym Regionie Gdańskim[24]. Niestety wezwanie to podjęła niewielka ilość gdańskich zakładów pracy, strajkowały jednak te najważniejsze.
- Powiązane:
Templum Novum 3/2006
|